- Co za
kompletny idiota!
- Nie
da się ukryć – mruknęła Dorcas bez emocji. Podała przyjaciółce
szklankę wody i usiadł obok niej na łóżku. - Nie przejmuj się
nim.
- Robi
to od zawsze. Przecież ma tą swoją Riley! Co mu odwaliło?
Myślałam, że się zmienił, wydawał się ostatnio taki dojrzały,
ale to ten sam, cholerny...
Dorcas
przerwała jej.
- Nie
rozkręcaj się. Ann nie lubi jak przeklinasz – zaśmiała się.
Lily lubiła jak to robiła, ponieważ jej śmiech nigdy nie był
udawany.
Ruda
opadła na poduszki.
- Jak
to jest, że ty przeklinasz non stop, a jak ja to zrobię, to jest
wielkie halo? - naburmuszyła się.
Meadowes
wzruszyła ramionami.
-
Jesteś perfekcyjną panią prefekt, zapomniałaś?
Lily
walnęła ją w szczupłe ramię.
-
Przestań, bo dostaniesz szlaban.
- I tak
bym na niego nie przyszła – wywróciła oczami ciemnowłosa
przyjaciółka. Lily przyjrzała jej się uważnie. Mimo że wypiła
sama połowę zapasów Huncwotów, nie była ani trochę pijana.
Do
pokoju wparowały Ann i Alicja. Ta pierwsza wyglądała coraz lepiej.
Dosiadły się do Rudej i Dor.
- Lil,
Potter mówi, że przeprasza – przekazała Breaks. - Wspominał coś
o randce, ale kazałam mu się odwalić.
Wszystkie
się zaśmiały. Alicja zawsze była bardzo bezpośrednia.
-
Widziałam też jego dziewczynę. Zdawała się być... załamana.
„Właśnie
zdobyłam kolejnego wroga”, pomyślała Evans. Jakby miała ich
mało. Cały Slytherin nienawidził jej za pochodzenie. Wszystkie
fanki Huncwotów planowały jej morderstwo za każdym razem, gdy
Potter się do niej odezwał. Przez te wszystkie lata zawstydzał ją
i męczył. Myślała, że to już koniec, ale jak widać nie
dojrzał.
Była
zmęczona, więc wykąpała się i zasunęła kotary wokół łóżka.
W pierwszej i drugiej klasie chowała się tak z przyjaciółkami,
gdy chciały porozmawiać o sekretach. Lily uśmiechnęła się. I
tak w dormitorium nikt by ich nie słyszał, ale uparcie tworzyły
azyl za grubym płótnem. Ona zawsze narzekała na Pottera, który
dokuczał jej od pierwszego dnia. Ciągnął za warkocze i zabierał
piórnik. Potem, w trzeciej klasie, zaczął zapraszać ją na
randki, ale konsekwentnie odmawiała. Ann za to kazała się
przepytywać z notatek, bojąc się o oceny. Alicja nie miała
żadnych problemów, a jak już ją napotkały, rozwiązywała je w
mgnieniu oka. Dorcas po prostu nie mówiła nic. Lily wiedziała, że
woli sama sobie ze wszystkim radzić.
Nawet
nie zauważyła, kiedy zasnęła. Śnił jej się Severus, nazywający
ją szlamą, a potem podbiegający do Ann i rzucający jakieś
zaklęcie. Jego ziemista cera przyprawiała Lily ze snu o mdłości,
a czarne oczy patrzyły wyzywająco. Potem Snape klęknął przed nią
i błagał o przebaczenie. Zobaczyła błysk zielonego światła i
obudziła się.
Usiadła
gwałtownie, głęboko oddychając. Zobaczyła, że kotary są
rozsunięte. Ann stała przy łóżku i patrzyła pytającym
wzrokiem.
-
Wszystko w porządku?
Lily
przetarła oczy.
- To
tylko sen.
Spojrzała
na zegarek. Wskazywał 6.30. Evans wstała i poszła do łazienki. W
lustrze zobaczyła podkrążone oczy i skołtunione, rude włosy. Bez
skutku próbowała doprowadzić je do ładu przy pomocy szczotki.
Machnęła różdżką i fale wróciły na swoje miejsce.
Zakryła
cienie pod oczami makijażem i wyszła. Spakowała do czarnej torby
kilka pergaminów i potrzebne podręczniki i pożegnała się z Ann.
Wyszła z dormitorium.
W
Pokoju Wspólnym panował względny porządek, ale można było
dostrzec oznaki wczorajszej imprezy. Na jednej z kanap spał jakiś
piątoklasista, a na podłodze leżało kilka pustych butelek. „To
nie mój problem”, przeszło jej przez myśl, ale chwilę później
przypomniała sobie, że jest prefektem. Cała wina spadłaby na nią.
- Super
– mruknęła i sprzątnęła zaklęciem. Poszła do Wielkiej Sali.
Na miejscu spotkała Dorcas jedzącą naleśnika.
- A ty
co tak wcześnie? - spytała przyjaciółki.
-
Musiałam coś załatwić. Kiepsko wyglądasz – zauważyła Dorcas.
-
Miałam w nocy koszmary- Lily sięgnęła po kromkę chleba i
marmoladę. Rozejrzała się z niepokojem.
- Nie
ma go tu, spokojnie – powiedziała Meadowes. - James musi
odpokutować u Riley.
-
Pokłócili się?
Dziewczyna
wzruszyła ramionami. Wskazała głową w stronę wejścia. Huncwoci
szli między stołami, ale Pottera z nimi nie było. Usiedli obok
przyjaciółek.
- Jak
tam dzionek? - zapytał Syriusz. Był w wyśmienitym humorze.
Wystarczyło
mu spojrzenie zielonych oczu Lily.
- No
tak – chrząknął. - Nie zwracaj uwagi na Rogacza, był pijany. Z
tego co wiem, nie widzi świata poza Riley.
- Jasne
– westchnęła Ruda. Dzień dopiero się zaczął, a ona już miała
wszystkiego dość. Usłyszała trzepot dziesiątek par skrzydeł. Do
wielkiej sali wlała się chmara brązowych, szarych i białych sów.
Mały puchacz dziewczyny wylądował niezdarnie na stole, wywracając
pustą szklankę. - Jak zwykle...
Odwiązała
przesyłkę z nóżki ptaka. Harley, bo tak się nazywał, wyciągnął
główkę, czekając na nagrodę. Lily rzuciła mu kilka okruszków
ze stołu. Sowa przyniosła list od rodziców i Proroka Codziennego.
Otworzyła kopertę i z uśmiechem przeczytała nabazgrane przez mamę
i tatę słowa. Podniosła wzrok i zobaczyła przerażone miny
Huncwotów.
- Co z
wami – zaśmiała się, ale szybko spoważniała. Sięgnęła po
gazetę i spojrzała na nagłówek.
„MORDERSTWO
W LITTLE WHINGING str. 2”
Przerzuciła
stronę i zaczęła czytać.
„
Przedwczoraj, około godziny 19.00 doszło do morderstwa kobiety
pochodzenia mugolskiego, Sary Harvey. Badania wykazały, iż użyto
zaklęć torturujących. Poszkodowana umarła z powodu wycieńczenia.
Ministerstwo podejrzewa pewnych czarodziejów o zbrodnię, jednak nie
znaleziono żadnych niepodważalnych dowodów. Dla przypomnienia, dwa
tygodnie temu znaleziono ofiarę w Londynie, na której użyto klątwy
Avady Kedavry. Władze nie zaprzestały śledztwa, będziemy
informować państwa na bieżąco o przebiegu badań na naszej stacji
radiowej.”
Lily
zatkało. Rozejrzała się i zobaczyła, jak inni uczniowie
odstawiają jedzenie i patrzą szeroko otwartymi oczami na znajomych.
Dorcas zmarszczyła brwi. Po raz pierwszy od 6 lat, Lily zobaczyła w
jej niebieskich oczach starch.