Przepraszam was za tak długą przerwę, ale 2 klasa liceum to jakaś masakra i nie mam czasu nawet spać :( Rozdział jest krótki i inny niż zwykle, ale pomyślałam, że co jakiś czas będę dodawać notki o wspomnieniach, gdyż to one ukształtowały teraźniejszych bohaterów. Nie chcę, żeby był to zwykły blog o przygodach rocznika 1960, chcę zgłębić psychikę bohaterów, rzucając im kłody pod nogi, sprawić, iż będą oni prawdziwi przez swoją wyeksponowaną wyjątkowość. Zapraszam do czytania!
~ Mary
***
Blond-włosy
czternastolatek leżał na łóżku szpitalnym. Czuł ból w
mięśniach, jakby miał je spięte przez wiele dni. Bandaż owijając
go w pasie drapał go po brzuchu, a przez plecy przebiegała czerwona
szrama.
Drzwi
otworzyły się i wpadła przez nie czwórka chłopaków. Huncwoci
podeszli do niego. Nie chciał patrzeć im w oczy. Tak bardzo było
mu wstyd.
Wszystko
wyrwało mu się spod kontroli. Nie wziął eliksiru tojadowego.
Poszedł na błonia, żeby nie zrobić im krzywdy, ale oczywiście
poleźli za nim jak jakieś cielaki. Potem tylko pełnia,
przeobrażenie i widok przyjaciół sięgających po różdżki.
Usiedli
wokół niego. Zapadła niezręczna cisza.
-
Mogłeś nam powiedzieć – zaczął James po kilku długich
chwilach. - Albo coś...
Remus
pufnął ze złością.
- Jasne
– parsknął z kpiną w głosie. - O, hej, James, jestem
wilkołakiem od siódmego roku życia, a tak poza tym, co jest na
zadanie z transmutacji? Co miałem wam, do cholery, powiedzieć?!
- Nikt
by cię nie winił, Remus – powiedział Frank.
-
Wywalą mnie – mruknął chłopak. - Dyrektor pozwolił mi się tu
uczyć pod jednym warunkiem, nikt nie miał się dowiedzieć.
- Nikt
cię znikąd nie wywali – mrugnął do niego Syriusz. - A jak
będzie próbował... - uśmiechnął się szelmowsko. - To niech
najpierw pogada zresztą Huncwotów.
Przyjaciele
cały dzień spędzili z Remusem w skrzydle szpitalnym. Ustalili, że
w razie czego poproszą o pomoc Dumbledore'a – wicedyrektor miał
słabość do Huncwotów i ich wybryków. Uznali też, że chcą
jakoś pomóc przyjacielowi.
- Chyba
oszaleliście – odparł Lupin. - Nie ma mowy.
- Daj
spokój, Remus, nie zachowuj się jak baba! - Syriusz machnął ręką.
- W
sumie to może się udać – poparł Blacka James. Frank i Peter
pokiwali głowami.
Wilkołak
chciał stanowczo zabronić im robienia czegokolwiek zerwaniem się z
łóżka, ale poczuł ból w plecach. Opadł na poduszkę.
- To
absolutnie najbardziej kretyński pomysł na jaki wpadliście.
-
Najkretyńszy – poprawił go Pettigrew. Remus zignorował go.
- Nie
możecie tak po prostu zostać animagami, nielegalnymi animagami
i biegać za mną po Zakazanym Lesie w każdą pełnię!
-
Przekonamy się? - mrugnął Longbottom.
***
Chłopcom
spodobało się nowe zajęcie. Codziennie po lekcjach zamykali się w
dormitorium albo jakiejś starej klasie i ćwiczyli zmienianie się w
zwierzęta. Najpierw udało się Jamesowi – po pięciu dniach
wyrosły niewielkie rogi na czarnej czuprynie. Z każdym wieczorem
przeobrażał się coraz bardziej, aż w końcu przed Huncwotami
stanął dorodny jeleń.
- No,
no... - skwitował Syriusz, machając ciemnym ogonem. Peterowi
wyrosły wąsy, a Frank miał zaskakująco duże oczy.
Nazajutrz
Black cały zamienił się w ogromnego psa, nieco przypominającego
wilczura o lśniącej, czarnej sierści. Trzy dni później Frank
latał po pokoju jako sowa. Jedynie Peter miał pewne problemy, gdyż
zazwyczaj stawał się szczurem... bez ogona. Nie mogąc złapać
równowagi, turlał się po pokoju, aż w końcu przeobrażał się
znów w człowieka.
- Nie
martw się – pocieszył go Longbottom.
Gdy
Huncwoci szli na wieczorne wypady, by pobiegać (lub polatać) w
nowych ciałach, Peter zostawał w wieży i ćwiczył. Pewnego dnia
przyjaciele zastali go biegającego na krótkich nóżkach po swoim
łóżku.
- Masz
ogon! - wrzasnął James, budząc całą wieżę Gryffindoru.
- Jakiś
taki... Glizdowaty – mruknął Syriusz. - Ale spoko.
Wziął
do ręki patyk, który wlekł za sobą jako pies aż do zamku.
Położył go Peterowi na ramieniu.
- W
imieniu... moim, mianuję cię Glizdogonem – powiedział ze
śmiertelnie poważną miną.
Huncwoci
wybuchnęli śmiechem.
- Co
się szczerzysz, Rogacz? - krzyknął Peter.
- Brzmi
męsko – stwierdził James. - Remus, myślę że ty powinieneś być
Lunatykiem. Wiesz, księżyc i te sprawy. A Syriusz... Łapa!
-
Liczyłem na coś w stylu „Przystojniak”...
-
Wolisz „Pies na baby”? - James uchylił się przed lecącą w
jego stronę poduszkę. - No, widzisz?
-
Dobra, jeszcze Frank – zmienił temat Lupin.
- Ja
wolę zostać Frankiem – wyszczerzył zęby chłopak.
***
Kolejna
pełnia. Pierwsza spędzona z przyjaciółmi.
Już
dawno obudził się w nim instynkt zwierzęcia. Potężny wilkołak
popędził przez las, zachaczając pazurami o wystające korzenie.
Usłyszał w oddali głos Syriusza.
- Ale
będzie jazda!
Cztery
animagi zapędziły go w głąb lasu, starając się odseparować go
od zamku.
Dzisiejsza
noc była dla Remusa dużo prostsza od poprzednich. Przyjaciele
pilnowali, by nikogo nie skrzywdził, więc nie musiał się bać, że
w porywie złości kogoś zabije.
Po
kilku godzinach Lupin zaczął wracać do normalnej postaci. Chłopcy
ruszyli w stronę zamku.
-
Podobało mi się – skomentował James, poprawiając okulary na
prostym nosie. - I nawet wymyśliłem dla ciebie przezwisko: Lunatyk!
Remus
nie odezwał się. Uśmiechnął się lekko i szedł dalej pustym
korytarzem. Nagle w coś wszedł. Powoli podniósł głowę i
zobaczył postać Dumbledore'a, stojącego z założonymi rękoma. Na
głowie miał długą do kolan czapkę do spania.
- Panie
Lupin – zdziwił się profesor. Podrapał się po głowie. - A ty
co tu robisz?
-
Lunatykowałem – wypalił blondyn. Dumbledore pokiwał głową, ale
po chwili zmarszczył brwi.
-
Lunatykujecie grupowo?
Remus
odwrócił się i zobaczył stojących kilka kroków dalej
przyjaciół. Dyrektor pokręcił głową z politowaniem.
-
Wymyślanie historyjek jeszcze przećwiczymy – powiedział. - Tylko
nikt nie może was zobaczyć, jasne? Ministerstwo i tak jest
uciążliwe, a jakby dowiedzieli się, że szkolę nielegalnie
animagi... Zrozumiano? A teraz do łóżek!
Chłopcy
pokiwali głowami. Poczekali aż profesor zniknie za zakrętem,
wyjęli pelerynę niewidkę i wrócili do dormitorium.
Super. Czekam na next
OdpowiedzUsuńNiedawno trafiłam na Twojego bloga, zaczęłam czytać od początku i muszę przyznać, że bardzo mi się podoba! Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Sama ostatnio zaczęłam coś tworzyć, założyłam bloga o tematyce Dorcas i Syriusza, jeśli masz chwilkę czasu to serdecznie zapraszam - http://meadowes-black.blogspot.com/ i skrycie liczę na szczerą opinię :)
OdpowiedzUsuń