Dorcas
zmrużyła oczy i powoli podeszła do Syriusza. Wyrwała mu z dłoni
Mapę Huncwotów i przyłożyła różdżkę do policzka.
- Taki
naiwny – uśmiechnęła się. Black odpowiedział tym samym. Dorcas
przycisnęła go do ściany. Syriusz mógł poczuć jej oddech na
szyi. - Nie lubię, gdy ktoś mnie śledzi.
- A ja
lubię ciebie śledzić, więc chyba mamy problem.
- Nie
wydaje mi się – rzuciła dorcasowe spojrzenie i odsunęła się,
nie spuszczając go z oczu.
- Oddaj
mapę.
Roześmiała
się i ruszyła korytarzem z pergaminem w dłoni. Łapa rzucił
przekleństwem i pobiegł za dziewczyną. Zniknęła za zakrętem.
Syriusz rozejrzał się, ale nie mógł jej znaleźć.
***
Tymczasem
Meadowes wspinała się do wieży Gryffindoru w wyśmienitym humorze.
Weszła do dormitorium, odsunęła zasłony i rzuciła mapę na
łóżko.
- Hej,
Annie – mruknęła. - Jak dzień?
- Nudno
– ucięła blondynka, wychylając się zza szkicownika. - Co tam
masz?
Dorcas
wzruszyła ramionami.
- Małą
pomoc.
Ann
uniosła brwi.
-
Pomoc? - po chwili zrozumiała. - Znowu wkręcasz się w biznes
narkotykowy.
-
Potrzebuję trochę pieniędzy – odparła, wyjmując z szafy czarne
ubrania. Zdjęła mundurek i zaczęła się przebierać.
- A ty
dokąd?
-
Hogsmeade.
- Nie
wyjdziesz bez pozwolenia...
Dorcas
rzuciła wyzywające spojrzenie.
-
Przekonamy się – wyszczerzyła zęby. - Chcesz się trochę
rozerwać czy zostajesz?
- Czy
to nie jedna z tych imprez, na które wpuszczają wybrańców? -
mruknęła blondynka. - W każdym razie, nie mam siły. Odłożyć ci
coś z kolacji?
Dorcas
pokręciła głową i wyszła z pokoju.
- Baw
się dobrze! - usłyszała za plecami. Ruszyła na drugie piętro,
gdzie znajdowało się jedno z przejeść do Hogsmeade. Ann miała
rację. Impreza była tylko dla wybranych. Dziewczyna skrzywiła się.
Oznaczało to, że pojawią się Huncwoci.
Tak jak
przewidziała, spotkała ich przy przejściu. Byli ubrani w luźno
zapięte koszule, jak zwykle mieli rozczochrane włosy i sprawiali
wrażenie mających wszystko gdzieś. Nie, żeby ona tak nie robiła.
Po prostu byli strasznie denerwujący.
- Hej,
Dor! - przywitał się James. Lupin pomachał do niej, Frank
wyszczerzył zęby, a Syriusz nie zaszczycił jej spojrzeniem szarych
oczu. - Słyszałem, że masz naszą mapę.
Nie
odpowiedziała, tylko posłała mu uśmiech.
-
Oczywiście nie ma problemu, jeśli chcesz jej używać, tylko jej
nie strać – poprosił Potter, składając ręce jak do modlitwy.
- Masz
to jak w banku – skomentowała brunetka, otwierając ukryte w
ścianie przejście.
Tunel
był dosyć długi, ciemny i chłodny, ale prowadził prosto do
miejsca, w którym miała odbyć się impreza. Dorcas prowadziła,
trzymając w dłoni papierosa, dalej szedł James z szampanem pod
pachą, Lunatyk i Frank oświetlali puste ściany różdżkami, a na
końcu kroczył Syriusz, nie spuszczając z oczu szczupłych nóg
brunetki. W końcu natrafili na ciężkie drzwi. Dorcas pchnęła je
i weszła do niewielkiej piwnicy. Usłyszeli muzykę dobiegającą z
góry. Schodami dostali się na parter. Oślepiło ich mrugające
światło.
Podbiegł
do nich Nick Murray, chłopak starszy o trzy lata, organizator. Miał
zwichrzone blond włosy, kozią bródkę i duże, niebieskie oczy.
Był wysoki, wyższy nawet od Franka i chudy jak patyk. Uśmiechnął
się szeroko.
- No,
nareszcie! Już się bałem, że nie przyjdziecie – uścisnął
wszystkich po kolei, zostając przy Dorcas. Objął ją ramieniem i
wskazał bar. - Bierzcie, co chcecie. Wszystko na mój koszt. Jak
chcecie coś mocniejszego, to idźcie do Candy – machnął głowę
w stronę szczupłej dziewczyny o różowych włosach i mocnym
makijażu.
Huncwoci
podziękowali i odeszli. Nick odwrócił się do Dorcas.
-
Siema, Meadowes.
Posłała
mu uśmiech. Poczuła jego dłonie na talii.
-
Sprzedajemy coś dzisiaj? - zapytał. Dorcas wyjęła w odpowiedzi
niewielkie pudełko. Nick pokiwał głową. - Na bogato!
- Jak
zawsze.
***
Dorcas
podała jakiejś dziewczynie ostatni woreczek z białym jak śnieg
proszkiem. Ta dała jej pieniądze. Była bardzo podekscytowana.
-
Pierwszy raz? - mruknęła Dor, biorąc gotówkę. Dziewczyna
pokiwała głową i speszona czmychnęła do znajomych. Meadowes
uniosła brwi i wzruszyła ramionami. Podeszła do baru i poprosiła
o piwo. Zobaczyła Jamesa, siedzącego z głową opartą na ręce.
Przysiadła się z napojem.
- Hej –
mruknęła. Potter był już nieco pijany. I bardzo przybity. Dorcas
dzieliła ludzi na dwa typy: tych, którzy pijani zachowują się,
jakby wygrali w loterii i tych, którzy chcą się zabić. James był
zdecydowanie tym drugim. - Wszystko w porządku?
Pokiwał
głową, lekko tracąc równowagę.
-
Riley? Lily?
Spojrzał
na nią wzrokiem zbitego psa. Miała coś powiedzieć, ale poczuła,
jak ktoś łapie ją od tyłu i całuje po szyi.
-
Cześć, piękna – wyszeptał do jej ucha Nick.
-
Sprzedane – odparła.
- A mi
jeszcze trochę zostało. Dla kilku wybrańców – podał jej
skręta.
-
Nieźle – uniosła brwi i wyciągnęła rękę. Chłopak podał jej
pieniądze.
- Jak
się bawicie?
Dorcas
pokiwała głową z uznaniem. Nick wyszczerzył zęby i pociągnął
ją na parkiet.
Nie spodziewałam się, że Dorcas będzie taka. Ale całkiem mi się podoba. Czekam na next
OdpowiedzUsuńHahah, od zawsze tak właśnie wyobrażałam sobie Dor :D jest zdecydowanie moim ulubionym charakterem tutaj i uwielbiam o niej pisać, jej psychika jest tak złożona <3 nie wiem dokładnie, co ją będzie czekać, ale myślę, że będzie ciekawie
Usuń