Dorcas
absolutnie i niezaprzeczalnie nienawidziła długich przemów. Jak na
złość w tym roku Dumbledore objął posadę dyrektora, więc
kolacja opóźniła się o pół godziny. Gdy w końcu półmiski
pojawiły się na stole, nałożyła na talerz sałatkę, na którą
czekała od dwóch miesięcy. Nikt nie gotował tak dobrze, jak
skrzaty z Hogwartu.
Oczywiście
Huncwoci dosiedli się do nich, nawet James opuścił swoją
dziewczynę. Riley wydawała się naprawdę miła, jednak Dorcas
nigdy nie oceniała ludzi po pierwszym wrażeniu. Zawsze obserwowała.
Wiedziała
wszystko o każdym i wszystkim. Czytała z twarzy ludzi jak z
otwartej księgi. Tajemnice, tajemnice, tajemnice. Ona była jedną
wielką tajemnicą. Nigdy nie pozwalała się poznać do końca.
Nawet przyjaciółki zaskakiwała po tylu latach znajomości.
Zauważyła,
że Syriusz łypie spode łba na stół Ślizgonów. Wiedziała, że
rok temu pokłócił się ze swoją rodziną i uciekł z domu. Ród
Blacków nie mógł znieść myśli, że ich potomek trafił do
Gryffindoru. Odwaga... Zastanawiała się, ilu z nich będzie mogło
kiedykolwiek się nią popisać. Po skończonym posiłku Ruszyła z
Ann i Alicją do dormitorium. Lily, jako prefekt, musiała
odprowadzić pierwszaków. Zobaczyła, jak rudowłosa nawołuje do
dzieci, ale w końcu zniknęła w tłumie ludzi.
W
pokoju wspólnym powitało ich ciepło z kominka. Urządzony w
czerwieni i złocie pokój wydawał się cały płonąć. Gryfoni z
radością pozajmowali miejsca na kanapach, część z nich pobiegła
do pokojów. Huncwoci zostali powitani przez rzeszę „psychofanek”,
jak nazywała je Dorcas. Dziewczęta miały świra na punkcie
najpopularniejszych w szkole chłopców. Dla Meadowes było to
idiotyczne.
- Moje
ukochane łóżko! - krzyknęła Alicja, rzucając się na materac. -
Stęskniłam się za nim.
- Chyba
bardziej, niż za nami – zażartowała Ann, rozpakowując rzeczy
machnięciem różdżki. Czary, no tak. Dorcas już prawie
zapomniała, że w końcu może ich używać. Przez całe wakacje
musiała się bez nich obejść, siedemnaste urodziny miała za dwa
miesiące.
Lily
dołączyła do nich piętnaście minut później. Miała zadowoloną
minę.
-
Nareszcie w domu – uśmiechnęła się. - Zdobyłam ciastka na
wieczór. A Huncwoci już planują jakąś imprezę. Potter ośmielił
się powiedzieć mi to w twarz, jakby nie wiedział, że jestem
prefektem i może dostać szlaban. Jest cholernie bezczelny.
- Lily,
twojego narzekania na Jamesa brakowało mi najbardziej w te wakacje –
odparła Alicja ze śmiertelnie poważną miną. - Przebijasz nawet
moje łóżko.
Ruda
wywróciła oczami. Dorcas uśmiechała się, słuchając
przekomarzania przyjaciółek. Również rozpakowała kufer i usiadła
po turecku na łóżku. Ciężkie, czerwone zasłony zwisały z
czterech stron, ale nie zasunęła ich. Zamiast tego zaczęła
rozmowę.
- Jak
wasze wakacje?
Alicja
wyraźnie się ożywiła.
- Były
świetne! Poznałam takiego Andrew, już nie mam z nim kontaktu, ale
był uroczy. Potem pojechałam z rodzicami do cioci z Paryża i
zdradziła mi, że będziemy w tym roku w bliskim kontakcie z
tamtejszą szkołą magii, ale nie wiem, o co dokładnie chodziło.
- Ja
byłam z rodziną w Walii, ale mogło się obejść bez Petunii –
westchnęła Lily. - Stała się jeszcze gorsza niż zwykle, ciągle
mi dogryzała. Mam jej dosyć.
-
Trzeba było rzucić w nią jakimś zaklęciem – mruknęła Dorcas.
- Może by się zamknęła.
Jej
wakacje minęły tak jak zwykle: spędziła je, imprezując. Rodzice
nie chcieli nigdzie wyjeżdżać, na urlop zostali w domu, Lily
zaprosiła ją na tydzień do siebie. Przez pozostałe kilka tygodni
opuszczała dom na całe dnie i noce i nikt, poza jej towarzyszami,
nie wiedział, gdzie się podziewa. To właśnie lubiła Dorcas.
Znikanie z powierzchni, wyłączanie się z życia, ryzykowanie,
zabawa.
Około
północy dziewczyny poszły spać, zostawiając brunetkę z własnymi
myślami. W sumie ciężko było opisać, co działo się w głowie
Meadowes, szczególnie po zmroku. Ann uznała kiedyś, że w jej
mózgu wyzwalają się specjalne hormony, bo nikt nie potrafił
zrozumieć jej przemyśleń.
Dorcas
czuła, że była inna. Wyjątkowa.
Tej
nocy zasnęła dosyć szybko. Rankiem obudził ją dźwięk
tłuczonego szkła i krzyk Lily, wypowiadającej zaklęcie.
-
Cholera, znowu ją zbiłam – marudziła Ruda, sklejając różdżką
szklankę. Ann była w łazience, a Alicja próbowała zmusić się
do wstania z łóżka. - Dor, uważaj na stopy, tam jest pełno
szkła.
Dziewczyna
ostrożnie podeszła do szafy, wyjęła ubrania i poczekała, aż
toaleta się zwolni.
Jak
zwykle założyła ciemny strój, pomalowała oczy na czarno i
uśmiechnęła się blado do lustra. Bawiło ją, że tak małomówna
osoba jak ona zdobyła status najpopularniejszej dziewczyny w szkole.
Na złość dziewczynie, Huncwoci też należeli do śmietanki
towarzyskiej Hogwartu. Nie znosiła ich. Byli zarozumiali i złośliwi.
Jedyne, co podobało się w nich Dorcas, to ich kawały. Lubiła
wszystko, co nielegalne.
Na
śniadanie wyszły razem. Usiadły tam gdzie zawsze, pośrodku
długiego stołu. Chwilę później dołączyli do nich Remus z
Frankiem. Syriusz został porwany przez grono swych wielbicielek, a
James pożegnał się z dziewczyną i ruszył w ich stronę. Lily
jęknęła. Od kilku lat Potter zabiegał o jej względy, ośmieszając
ją przed całą szkołą, ale przed wakacjami Ruda dość dosadnie
powiedziała mu, co o tym myśli. Czuła się w jego obecności
niekomfortowo.
-
Witam, witam – uśmiechnął się James i usiadł naprzeciw Lily. -
Dorcas, podasz mi chleb?
Syriusz
pojawił się chwilę potem, poprawiając niezawiązany krawat. Jego
długie włosy były w nieładzie. Posłał ujmujący uśmiech
jakiejś Puchonce. Dorcas uniosła brwi.
-
Meadowes, zazdrosna? - zmrużył oczy.
-
Chciałbyś – odparła bez cienia emocji. Nawet na niego nie
spojrzała.
-
Uwierz mi, chciałbym – kontynuował Syriusz, próbując
wyprowadzić ją z równowagi.
- Nie
przespałabym się z tobą, nawet gdybyś...
-
Dorcas, widziałaś już nowy plan lekcji? - zapytała szybko Ann,
przerywając tę wymianę zdań.
Ciemnowłosa
nie odpowiedziała, tylko przebiegła wzrokiem po tabelce z planem.
- Mam
ciekawsze plany na dzisiaj niż dwie godziny eliksirów ze
Ślizgonami.
Dlaczego tak krótko? :( kocham twojego bloga, fajnie że piszesz z perspektywy różnych osób. Dorcas jest cudowna <3 Czekam na jakiś rozdział z Ann.
OdpowiedzUsuńżyczę weny
/ księżycowa lilia